Lipiec udał mi się wyśmienicie - dwa tygodnie urlopu i kilka przeczytanych książek :)
Tożsamość Bourne'a Robert Ludlum
Kończyłam serię o Bournie
siłą rozpędu – chociaż niespecjalnie mi się podobało już od pierwszego tomu.
Ponieważ jestem wielbicielką serii filmów z Mattem Damonem, chciałam przeczytać
książki, na podstawie których były kręcone. I przeczytałam. I tyle w tym
temacie.
Ciemne
sekrety Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt
Kryminał
skandynawski, taki sobie. Detektywi błądzą jak dzieci we mgle (pytania, które
mnie nasunęły się od razu zostają zadane w połowie książki), trup nie ściele
się gęsto, wątki poboczne rozwinięte i rozwiązane co do jednego w okolicach głównego
finału. Ale napisane niezłym językiem, czyta się lekko – w sam raz na wakacyjne
czytadło.
Dziewczyny atomowe Denise Kiernan
Pozycja reklamowana
jako „Bestsellerowa książka o zwykłych niezwykłych kobietach”. No o
kobietach, ale czy bez nich Projekt Mahattan byłby nie powstał, to wątpię. Pracowały
jako sekretarki, pielęgniarki czy sprzątaczki, a ich praca niewiele różniła się
od pracy w innych miejscach. Oczywiście operatorki kalutronów czy kobiety
sprawdzające szczelność spawów wykonywały pracę raczej odmienną od tej, której
mogły się podjąć w czasach pokoju, ale gdyby ich miejsce zajął mężczyzna nie
zmieniłoby to wiele (gospodynie domowe miały lepsze wyniki przy kalutronach od mężczyzn
specjalistów, ale nikt chyba nie mierzył jakie osiągniecia miałyby inne grupy
zawodowe). Ciekawe historie w tej książce starczyłyby na artykuł najwyżej,
reszta opowiada o błocie, zakazie rozmawiania na temat tego co się robiło w
pracy oraz trudnościach życia w nowopowstałym mieście. Do tego liczne
powtórzenia, rozwlekłe opisy. Umęczyłam się w sumie, ale była to pierwsza
książka na temat projektu budowy bomby atomowej, którą czytałam i wiem, że nie
ostatnia – mam już nawet listę dzięki dobrze przygotowanej bibliografii „Dziewczyn
atomowych”. Czytając książkę tę miałam ciągle wrażenie, że tam gdzie robi się
interesująco autorka przerywa wątek, żeby opowiedzieć o brnięciu przez błoto i
konieczności zachowania dyskrecji. Autorka pobieżnie wspomina o dyskryminacji ciemnoskórych
(w końcu jedna z bohaterek odczuwa dotkliwie jej skutki i można by się trochę
nad tym pochylić) oraz o skutkach zdrowotnych przebywania w takim wyjątkowym
miejscu (pielęgniarka nie wiadomo czym się zajmuje, poza dwoma przypadkami).
Czuje niedosyt i biegnę do biblioteki po biografię Oppenheimera.
Saga wyklętych Chufo Llorens
Czytadło. Powieść o
losach żydowskich rodzin z IV i XX wieku, których koleje wyznaczają tragiczne
wydarzenia – prześladowania żydów w Hiszpanii i holokaust. Dziewczęta piękne i
cnotliwe, mężczyźni szlachetni i bohaterscy. Lubię Chufo Llorensa, choć to grafomania
pierwszej wody.
Operacja Argo Antonio Mendez,
Matt Baglio
Nastawiałam się na
niemal powieść sensacyjną (vide film) i książka mnie zaskoczyła. Pozytywnie.
Dobrze udokumentowana opowieść o Iranie i wpływu na jego losy przyjaźni Rezy
Pahlawiego ze Stanami Zjednoczonymi. Autorzy starają się nie podawać suchych
faktów, pokazują szerokie tło wydarzeń, czyta się nieźle. W drugiej części
zaczyna się akcja pokazana w filmie, samo wywiezienie „gości” opisane jest
dosłownie na kilku stronach. Pochłonęłam w dwa dni. Minusy są dwa – pierwszy rozgrzeszam,
autor szczegółowo opisuje współpracowników, karierę i wygląd, chociaż nie ma to
znaczenia dla rozwoju wydarzeń (może chodzi o zmienione nazwiska i o możliwość się
rozpoznania prawdziwych osób przez czytelników znających sprawę od podszewki?).
Drugi to redakcja polska, jakoś tak na kolanie robiona, powtórzenia tych samych
zwrotów i kanciastość niektórych zdań mnie raziła. Film też mi się podobał – klimatem
przypominając jeden z filmów, które zrobiły na mnie duże wrażenie czyli „Monachium”.Mam wrażenie, że jeszcze coś po drodze czytałam, ale co nie mogę sobie uzmysłowić... Robótkowo przestój - jak coś zrobię to pruje. Za gorąco!